Wczoraj swoją premierę miał trzeci epizod The Walking Dead: A new Frontier od Telltale Games. W trakcie oczekiwania na kolejną część twórcy wypuścili miniserię The Walking Dead: Michonne, która była uzupełnieniem drugiego sezonu.

Nowa odsłona właściwie nie różni się od poprzednich części. Inspiracją dla twórców w dalszym ciągu jest serial i komiks. Epizody wydawane są cyklicznie, a rozgrywka polega przede wszystkim na eksploracji, rozmowie z innymi postaciami i oczywiście podejmowaniu decyzji po presją czasu. Dalej bardzo emocjonalnych. Nowością jest system przenoszenia zapisów gry, który umożliwia nam kontynuację zabawy w momencie, na którym skończyliśmy, nawet na innym urządzeniu. Jeśli chcemy zacząć od nowa, też nie ma problemu.
Na samym starcie przywitała mnie dobra wiadomość – Telltale wypuściło od razu dwa odcinki! Dzięki temu miałam ponad dwie godziny na rozgrywkę i sprawdzenie jak przedstawia się kolejny ich tytuł. Mam tylko nadzieję, że na kolejne części nie przyjdzie nam czekać zbyt długo, bo historia wciągnęła mnie od samego początku i czekam na dalszy rozwój wydarzeń.

Tym razem wcielimy się w postać Javiera, znanego nam już z poprzednich odsłon. Będzie on podróżował wraz ze swoją szwagierką, bratanicą i bratankiem. Niestety na swej drodze napotkają niebezpieczeństwo, z którym przyjdzie im się zmierzyć. Jednakże będą mogli liczyć na pomoc Clementine, z którą połączą swoje siły i spróbują ocalić to, co im pozostało.
W tych odcinkach widzę sporą inspirację serialem, dlaczego? Otóż dlatego, że pojawi się grupa New Frontier, i zdamy sobie sprawę, że musimy się obawiać nie tylko zombiaków, ale i żywych ludzi. Tak samo w serialu, grupa Negana pojawiła się w najnowszym sezonie i zrobiła sporo zamieszania.

Muszę przyznać, że Clem trochę nam wydoroślała. To niezależna, bardzo twardo stąpająca po ziemi nastolatka. Świetnie radzi sobie z wszelkimi zagrożeniami, jeśli trzeba, nie waha się używać broni. Unika jak tylko może kontaktu z ludźmi, boi się kolejnej straty, a i nie wie komu tak naprawdę może zaufać w tym świecie pełnym zła. Mimo wszystko jest dobrą osobą, skorą do pomocy. Odniosłam jednak wrażenie, że z Javim trochę się polubili i zaufali sobie nawzajem. Może to początek przyjaźni? Kto wie. Zdecydowany plus to dla mnie postacie poboczne. Kilka się ich przewija, a każda jest na swój sposób ciekawa i warta poznania. Pojawia się również (tu może być mały spoiler) postać Jesusa, znana miłośnikom serialu.

Podsumowanie:
Zdaję sobie sprawę, że Telltale tak naprawdę nie zrobiło niczego nowego i odkrywczego. Niejednokrotnie czytam hejty ludzi kierowane w ich stronę: no bo się nie starają, wszystko na jedno kopyto, ile tak można? Jednakże są doskonali w budzeniu emocji i wrzucaniu gracza w wielki kołowrotek emocji, który kręci się coraz szybciej, i szybciej.. Dodatkowo uwielbiam te historie! Wciągają niemiłosiernie, powodują rozterki, ale równie mocno zaskakują. New Frontier porwał mnie o wiele bardziej niż ich ostatni tytuł Batman: The Telltale Series. Mimo drobnych problemów z płynnością i chwilowego zacinania obrazu nie ma nic, do czego mogłabym się przyczepić. Z niecierpliwością czekam na kolejny odcinek i życzę sobie, i wam też oczywiście, aby był tak samo dobry, jak dwa ostatnie!
Gra udostępniona dzięki uprzejmości Telltale Games.