This War of Mine – wojna z innej perspektywy

Można śmiało powiedzieć, iż tematyka wojenna w grach jest tak bardzo powszechna, że chwilami content takich produkcji nie stanowi niczego odkrywczego, zapętlają się te same mechanizmy. Z początku kiedy usłyszałam o „This War of Mine” przez głowę przebrnęła mi myśl „znowu wojna, pewnie ciągle to samo”. Jednakże po zapoznaniu się szerzej z ową produkcją poprzez rzut oka na gameplaye i recenzje zrozumiałam, że to jednak coś zupełnie innego.

Producentem i wydawcą tego tytułu jest polskie studio 11 bit studios. Gra wydana została w listopadzie 2014 roku i bardzo dobrze przyjęła się wśród graczy, o czym świadczy fakt, iż koszty produkcji TWoM zwróciły się już po 2 dniach sprzedaży!
Dlaczego ta produkcja jest inna niż pozostałe, wojenne gry? Otóż z bardzo prostego powodu – pokazuje wojnę z zupełnie innej strony. Tym razem nie jesteśmy żołnierzem przemierzającym z karabinem teren wojny, ani też snajperem czającym się na dachu pobliskiego budynku. Jesteś cywilem, który tę wojnę, za wszelką cenę, próbuje przeżyć.

20160512105527_1

Rozgrywka rozpoczyna się w opuszczonym budynku, który dotkliwie odczuł następstwa wojny. Żeby jakoś w nim żyć musimy go odgruzować, połatać okna, przez które nie dość, że wieje wiatr, to jeszcze dostają się złodzieje, aby ograbić nas z naszych cennych zapasów. Dom stoi też praktycznie pusty więc dzięki warsztatowi możemy wzbogacić się o meble: łóżko, na którym będziemy spać i niwelować zmęczenie, fotel w którym wygodnie przysiądziemy z książką, aby choć na chwilę zapomnieć o otaczającej nas wojnie, radio które będzie przekaźnikiem między nami, a tym co dzieje się na świecie, a i będzie też pewną rozrywką, dzięki muzyce z niego płynącej. Czy też chociażby krzesło, które jest zdecydowanie wygodniejsze niż zimna podłoga i przywołuje wspomnienia o domu, w którym żyliśmy tuż przed wojną.

20160512215045_1

W naszym „domu” z początku przebywamy w 3-osobowym składzie. Skład jednak może się powiększyć, gdyż mamy tę możliwość przyjmowania pod swój dach wędrowców, którzy tak jak i my chcą się ukryć i przeżyć. Każdy z nas ma swoje zadanie; nocą jeden wyrusza na poszukiwanie łupów, drugi jest wartownikiem, a trzeci może wtedy spokojnie spać i regenerować siły. Być może kolejnej nocy to właśnie on zostanie wybrańcem i ruszy w miasto, aby zdobyć to, co dla nas najważniejsze do przeżycia. Każdy z naszych cywili jest lepszy w czymś innym – Bruno jest kucharzem, Mark ma najpojemniejszy plecak, za to Pavle jest biegaczem – wszystko to jest bardzo ważne i możemy wykorzystać w naszej walce
Niestety, żeby przeżyć musimy uciekać się do rzeczy, które nie zawsze są zgodne z naszym sumieniem. Nasi bohaterowie muszą zabijać oraz okradać niewinnych ludzi (np. parę staruszków-emerytów albo szpital). Nie przychodzi im to łatwo, ponieważ miewają wyrzuty sumienia, albo też martwią się o tych, których skrzywdzili poprzez odebranie jedzenia lub lekarstw. Nawet otaczająca wojna nie pozbawiła ich empatii. Świadomość, że muszę zabijać, by przeżyć potrafi niestety doprowadzić do załamania: nasi bohaterowie wpadają w depresje, a nawet… popełniają samobójstwa. Jednak wzajemna motywacja często bardzo nam pomaga, to, że nie jesteśmy sami i że jesteśmy komuś potrzebni trzyma nas przy życiu.

20160512222652_1

Niezbędne do życia jest nam pożywienie. Jeśli dorobimy się kuchenki będziemy mogli nawet coś ugotować, żeby nie spożywać surowego, mniej sycącego, jedzenia. Jednakże żeby budować potrzebne nam są rzeczy i musimy zbierać różnorakie materiały. Szczęście w nieszczęściu – jest ich całkiem sporo w zagruzowanym mieście. Podczas plądrowania różnych miejsc próbujemy skradać się jak najciszej, zaglądać przez dziurkę od klucza, żeby wybadać teren. Niestety, nie zawsze obchodzi się bez walki i zabójstw, podczas których odnosimy rany. Tutaj pomocne są leki, bandaże, zioła.

20160512221555_1
Są też rzeczy, może nie pierwszej potrzeby, ale na pewno ważne, bo poprawiające nasz nastrój bądź odstresowujące – papierosy i bimber, które, po zbudowaniu odpowiedniej, aparatury możemy wytwarzać sami. Są świetnie na zapomnienie, ale także jako środek handlowy. Czasem ktoś zapuka do naszych drzwi z zamiarem wymiany, ewentualnie podczas plądrowania okolicy możemy trafić na okolicznego kupca.

Jak każdy człowiek odczuwamy wiele potrzeb. Jesteśmy głodni, smutni, jest nam zimno. Potrzebujemy pieca, żeby się ogrzać, leków żeby wyzdrowieć, bandaży aby opatrzyć rany. W naszym nowym domu jest też wiele pozamykanych szaf, do których możemy dostać się za pomocą łomu czy też wytrychów, które również musimy samodzielnie wyprodukować. Łopatą lepiej się odgruzowuje zawalone pokoje. Są noce podczas których napadają nas złodzieje, czasem ktoś śmiertelnie choruje. Zdarza się też śmierć, która powoduje pustkę i smutek z powodu straty bliskiej osoby…

20160514112731_1

Podsumowanie:

Zaraz po rozgrywce śniła mi się wojna. Śniło mi się, że to ja jestem jedną z tych kilku osób znajdujących się w zagruzowanym pomieszczeniu, w niczym nie przypominającym mojego mieszkania. Byli bandyci, morderstwa i było dużo krwi. Dookoła mnie ciała poległych ludzi, szarość i smutek. Byliśmy głodni i zrozpaczeni otaczającą nas sytuacją. Nie mieliśmy broni, a składzik, do którego trafiliśmy, był pozbawiony pożywienia, bo ktoś przed nami zdąży go obrabować. Było nam tak tragicznie źle, że nie mieliśmy siły, by żyć.
This War of Mine jest niewątpliwie świetną i poruszającą produkcją. Podczas swojej przygody z tą grą odczuwałam klimat wojny na własnej skórze, co budziło we mnie grozę i wszechogarniającą rozpacz. W jednym momencie zdałam sobie sprawę, że po tej drugiej stronie byli kiedyś moi dziadkowie i tysiące innych ludzi. Że coś, co dla mnie było tylko „symulacją wojny” – wydarzyło się naprawdę i odcisnęło piętno na innych ludziach.
I zdałam sobie sprawę, jakie mam szczęście że urodziłam się w innych czasach dla tego kraju. Bo to co wydarzyło się w Polce kilkadziesiąt lat temu dzieje się teraz, dokładnie w tym momencie, tylko w innych miejscach na świecie.
Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że nawet otaczająca wojna nie zabiła empatii w bohaterach tej rozgrywki. Wspierali się, byli dla siebie silni, a kiedy pojawiała się chwila zwątpienia – motywowali się wzajemnie.
Za wielki plus gry uważam fakt, że to survival ze świeżym podejściem i nietuzinkową koncepcją. Zupełnie inny niż produkcje dostępne na rynku. Bardzo wciągająca rozgrywka, nie monotonna, nie nudna. Przez cały czas zachwyca, a długie godziny spędzone przed komputerem, nie są nawet odczuwalne. Po prostu siedzę, gram i nie zauważam uciekającego czasu. Gra sama w sobie nie jest trudna, świetnie dajemy sobie radę bez samouczka, ale za to zawiera dużo skomplikowanych wyborów moralnych.

Na duży plus zasługuje również muzyka i strona graficzna. Już po włączeniu, naszym oczom ukazuje się szare, pozbawione kolorów otoczenie. W tle leci nostalgiczna muzyka, dopełniająca klimat całej rozgrywki. Wszystko te elementy połączone w spójną całość tworzą niesamowicie realistyczny i przerażający obraz wojny, poprzez co budzi, co najmniej, niepokój.

„This War of Mine” to produkcja, którą zapamiętam na bardzo długo. Na pewno dlatego, że, choć nie lubię gier osadzonych w klimacie wojennym, ta ma w sobie coś niespotykanego i potrafi przekonać do siebie już podczas pierwszych minut. Wywarła na mnie wielkie wrażenie i spowodowała, że na żaden survival nie będę patrzeć już tak samo, a inne gry będę oceniać przez pryzmat opisywanej produkcji, która jak dla mnie jest pierwszorzędna!

Gra udostępniona dzięki uprzejmości 11 bit studios.