Trzy lata temu na Kickstarterze została uruchomiona zbiórka na Thimbleweed Park. Twórcy potrzebowali $375,000. Fani przygodówek nie zawiedli, gdyż udało się zebrać ponad… $600,000! Dzięki temu prace nad grą mogły się prężnie rozpocząć i… udało się, gdyż dziś produkcja ma swoją premierę, na którą wielu z nas długo czekało.
Pamiętacie Maniac Mansion wydany w 1987 roku? To dzieło dwóch słynnych twórców gier komputerowych – Gary’ego Winnicka i Rona Gilberta. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ gra, o której dziś opowiem, to również ich wspólny projekt. Projekt, na który kazali nam czekać aż 30 lat! Panowie zadbali o to, żeby produkcja przypominała graczowi przygodówki studia LucasArts, dla którego obaj pracowali w latach ’80/90. Ci, którzy grali, na pewno ten powiew nostalgii odczują.
Akcja rozgrywa się w tytułowym Thimbleweed Park, a jej głównym wątkiem jest morderstwo nieznanego człowieka. Na miejsce zbrodni przybywa para agentów – Angela Ray i Antonio Reyes – po to, by rozwiązać zagadkę przestępstwa. Na tym etapie nasza gra zaczyna się rozwarstwiać, gdyż tak naprawdę pokierujemy losami nie dwóch, a pięciu postaci. Kolejnym bohaterem jest Franklin, który (co najzabawniejsze) budzi się w pokoju hotelowym i odkrywa, że najprawdopodobniej jest martwy. Następnym naszym wcieleniem jest klaun Ransome, który, na skutek klątwy, nie może zmyć makijażu, ani zdjąć peruki, oraz Dolores, młoda dziewczyna uwikłana w konflikt wewnętrzny pod tytułem „robić to, o czym marzę, czy robić to, co chcieliby dla mnie inni”. Warto wiedzieć, iż każdy z nich ma własną misję, np. będąc parą detektywów, mamy za zadanie zebrać odpowiedne dowody, a także przepytać lokalnych mieszkańców, aby ustalić, czy byli jacyś świadkowie morderstwa. Czeka nas mnóstwo interakcji, dialogów i próbowania różnych kombinacji, tak by znaleźć odpowiednie rozwiązanie.
Każdy z bohaterów jest na swój sposób ciekawie przedstawiony i zabiera nas w zupełnie inny świat i odrębną opowieść. To dobre rozwiązanie, bo dzięki temu gra nie jest monotonna. Wplatane między siebie różne opowieści, postaci, dylematy sprawiają, że wsiąkamy w ten tytuł jeszcze głębiej. Podczas rozgrywki można odnieść wrażenie, że połowa miasta jest podejrzana, ponieważ sprawiają wrażenie, jakby mieli coś do ukrycia i nie mówili całej prawdy. Odnalezienie mordercy to będzie twardy orzech do zgryzienia!
Produkcja ma właściwie wszystkie sztandarowe cechy gatunku „wskaż i kliknij”. Jest pełna specyficznego humoru, zabawnych sytuacji i scenek. Nie zabraknie w niej mnóstwa frapujących nas zagadek, przy których będziemy musieli się nieźle nagłówkować, a że jest wzorowana na dawnych tytułach – nie macie co liczyć na podświetlane podpowiedzi. Jednakże swoje cele do wypełnienia będziecie mieli zapisane w notatniku, dzięki czemu łatwiej będzie je realizować i o nich pamiętać. Bardzo mocno widoczne jest to, do kogo TP jest skierowane – twórcy koncertowali się głównie na ludziach wychowanych na tego typu grach i ich nieco sentymentalnym podejściu do gatunku. To jednak nie zmienia faktu, iż każdy może się przy niej dobrze bawić (o ile nie razi go grafika i jej „prymitywna” stylizacja).
Podsumowanie:
Dlaczego Thimbleweed Park jest tak wyjątkowy dla fanów point-and-click’ów skoro w ostatnim czasie zalała nas fala gier wzorowanych na dawnych produkcjach? Zagrajcie i odpowiedzcie sobie na to pytanie sami. Mnie osobiście urzekł oldschoolowy klimat, interfejs przywodzący na myśl system SCUMM, zastosowany w największych dziełach LucasArts oraz to, że jest przepełniona świetnym poczuciem humoru, bohaterami z niebanalną historią, a także wymaga od nas użycia głowy. Z czystym sercem polecam Wam tę gierkę!
Gra udostępniona dzięki uprzejmości Terrible Toybox.