Life is Strange – if I could turn back time

„Do you believe in destiny and fate? Do you say now or never… or never too late?” – to pierwsza myśl, a właściwie nuta która przychodzi mi do głowy, kiedy myślę o Life is Strange.  Dlaczego? Bo jest jedną z piosenek, które znajdziemy na ścieżce dźwiękowej tego tytułu. Ta epizodyczna, bo składająca się z 5 części, przygodówka  została wydana przez Square-Enix, producentem zaś jest DONTNOD. O czym jest LiS? Najprościej i najkrócej mówiąć – o dojrzewaniu, a co za tym idzie, o podejmowaniu trudnych decyzji. Decyzji, które mają wpływ na otoczenie, ba.. nawet na cały świat.

Główną bohaterką jest Max Caulfield – osiemnastolatka, która przyjechała, a właściwie wróciła do Arcadia Bay, aby uczyć się fotografii. I to nie byle gdzie, bo do Akademii Blackwell, i nie z byle kim, bo wykładowcą jest słynny Mark Jefferson, którego Max zna i podziwia. Napisałam „wróciła” gdyż nasza główna bohaterka właśnie tam się wychowała, i tutaj zostawiła swoją najlepszą przyjaciółkę – Chloe Price, gdy wyjechała wraz z rodziną do Seattle. Przyjaciółki odnawiają swój kontakt i wspólnymi siłami próbują rozwiązać zagadkę zaginięcia nowej najlepszej przyjaciółki Chloe – Rachel Amber.

dancedance

Co więcej można powiedzieć o głównej bohaterce? Cicha, zamknięta w sobie „szara mysz”. Stroni od imprez, przynależności do klubów. Jest dla wszystkich miła, ma się wrażenie, że to klasowa kujonka. Tylko okularów brak ;). Słucha fajnej muzyki, lubi fotografię i jest fanką selfie. Chciałoby się powiedzieć – całkiem zwyczajna, ale tak nie jest. Dlaczego? Max odkrywa w sobie dar cofania czasu i powoli udaje jej się rozgryźć do czego może wykorzystać swoją moc.
Chloe jest z kolei całkowitym przeciwieństwem Max. Buntowniczka, mająca problemy z ojczymem, idąca pod prąd, krnąbrna, a i zarazem zagubiona. Ukrywająca swoje problemy i prawdziwą duszę za maską ostrej punkowej dziewczyny, której na niczym nie zależy. Prawda jest jednak zupełnie inna, i jest ona odkrywana tylko przez nielicznych.
Dziewczyny pomimo różnic charakterów świetnie się rozumieją. Kilka lat rozłąki nie zmieniły niczego w ich relacji, dalej jest między nimi więź porozumienia. Doszła też ich wspólna misja – odnalezienia Rachel i odkrycia całej zagadki Arcadia Bay.

1121

Pomysł o cofaniu czasu? Moim zdaniem jest świetny! Kto z nas nie chciał cofać czasu? Tylko, jak się okazuje – niestety nie zawsze jest to zaletą. Czasem po prostu niczego nie zmienia, albo pozwala zobaczyć za dużo. A wiadomo, że „co się zobaczyło to się nie odzobaczy”.
No i są trudne decyzje, czasem nawet bardzo. Nic więcej jednak Wam nie zdradzę, bo nie o spoilery tu przecież chodzi. I w tym momencie moje odwieczne marzenie „chciałabym cofać czas” umarło śmiercią naturalną, po prostu LiS uświadomił mi, że nie zawsze warto, a i co ma być, to przecież będzie…

Produkcja na pewno zaskoczy Was wieloma wyborami, nie ze wszystkimi się zgodzicie, z powodu niektórych będziecie źli, niektóre mogą doprowadzić Was do uronienia łzy (serio!). Jeśli jednak coś pójdzie nie tak, jak sobie tego życzycie to ewentualnie cofniecie czas, albo włączycie grę od początku, żeby zobaczyć „co by było gdyby…”. I to jest wspaniałe, móc wracać do gry i ciągle odkrywać w niej coś nowego. Zero nudy, zero rutyny.

2015-04-30_00008

Wspaniałym dopełnieniem jest tu ścieżka dźwiękowa – Alt-J, T.Rex, Angus & Julia Stone, Mogwai czy też José González. Poza nimi znajdziemy też innych świetnych wykonawców serwujących nam kawał dobrej muzyki. Utwory zostały genialnie dopasowane do scenerii, wydarzeń czy też atmosfery, niezależnie czy jest to poczucie nastoletniej lekkości i beztroski, czy też przytłaczający i ogromny ciężar odpowiedzialności dorosłego życia. Innymi słowy, wszystko w tej grze jest niesamowicie spójne i harmonijne.

Podoba mi się też to, jak przedstawiono bohaterów gry. Zarówno te główne, które są doskonale nakreślone, jak i te poboczne. O każdej osobie możemy dowiedzieć się wielu rzeczy, odkryć choć po części to z czym się zmaga, jakie ma problemy. To tak jakby poznać portret psychologiczny każdego z nich i móc się w niego wgłębić.

2015-04-30_00007

Podsumowanie:

Life is Strange to gra, którą zaczęłam uwielbiać już od samego początku. Była dla mnie czymś nowym, nigdy wcześniej nie grałam w żadną produkcję typu Telltale, w których mechanika gry w zasadzie jest praktycznie taka sama. Nigdy też nie spotkałam się z cofaniem czasu. I nigdy w żadnej grze nie było tylu trudnych wyborów i plucia sobie w brodę, że przecież mogłam zrobić to inaczej. Dodatkowo do tej pory zastanawiam się czemu w grze były dwa zakończenia i obydwa w zasadzie nie były, przynajmniej dla mnie satysfakcjonujące, ani nie były też dobre. I w tym momencie mam ochotę zapytać twórców czemu z premedytacją okaleczyli graczy i kazali im wybierać pomiędzy mniejszym a większym złem?
LiS jest piękną i mądrą opowieścią o przyjaźni, empatii, konsekwencjach naszych działań i o tym jak szybko czasem trzeba dorosnąć. Nie jest to gra młodzieżowa, choć patrząc na główne bohaterki i fakt, iż wszystko rozgrywa się właściwie w szkole, można tak sądzić. Zapewniam jednak, że dorośli również mogą zasiąść do produkcji i jestem pewna, że poruszy ich tak samo jak i młodszych graczy.
Po ukończeniu produkcji dopadł mnie syndrom odstawienny. Przede wszystkim ciężko było mi się rozstać z bohaterami, których polubiłam i do których się przywiązałam. Czułam się wręcz częścią tej opowieści i tych wszystkich wydarzeń. Po drugie, było mi smutno, że to już koniec, że przeszłam wszystkie 5 epizodów i niczego więcej już nie będzie. Swoją przygodę z LiS zaczęłam w kwietniu zeszłego roku, wiele osób odkryło tę produkcję w tym roku, po tym jak gra otrzymała wiele prestiżowych nagród. Patrząc na to jak się nią zachwycają odczuwam swoistą nostalgię, że nie mogę jej odkryć na nowo, po raz pierwszy.

Te kilkanaście godzin spędzonych na dokonywaniu trudnych ( Bacon omlette vs Belgian waffle ;)) wyborów, cofaniu czasu, ratowaniu ludzi i świata uważam za najlepszy growy czas! Nigdy nie wciągnęłam się tak emocjonalnie w żadną produkcję i żadna gra nie powodowała u mnie tyle poczucia bezsilności oraz złości na zmianę z płaczem. Zdecydowanie jest to tytuł, po który warto sięgnąć i dać się wciągnąć w tę opowieść.