Far Cry 5 – recenzja. Lepiej późno, niż wcale!

Premiera Far Cry 5 miała miejsce 27 marca tego roku i pewnie większość z Was zdążyła już o niej zapomnieć. Ja jednak dalej pamiętam, chociaż ogrywałam ten tytuł zaraz po premierze. Cóż, nie da się nie zauważyć, że trochę już minęło… W każdym razie, pomijając długie wstępy, chciałabym Wam napisać, jakie są moje wrażenia 😉

far cry 5

Od razu muszę się przyznać, że nie grałam we wszystkie części Far Cry. Nie wiedząc czemu pominęłam tę serię w swoim dorobku gracza, chociaż pierwsze części lata temu znalazły się w mojej bibliotece gier. Kiedyś bardzo chętnie je nadrobię, niech no tylko odkurzę swoją kupkę wstydu.
W najnowszej odsłonie zaintrygowała mnie głównie fabuła skupiająca się wokół religijnej sekty przewodzonej przez Joshepa Seeda. Postać Ojca od początku budziła we mnie przerażenie, z jego oczu można było wyczytać obłąkanie, fanatyzm i chęć zniszczenia tych, którzy nie są mu posłuszni. Silny i intrygujący bohater – takich lubię najbardziej.

Spodobał mi się również klimat hrabstwa Hope w stanie Montana. Wiejskie, z pozoru sielskie tereny, które przypominały mi jedną z retro produkcji mojego dzieciństwa – Redneck Rampage (1997 rok, ktoś może pamięta?). Wracając do Far Cry i Hope, widoki i rejon są piękne! Lasy, pastwiska, rzeki, dzikie zwierzęta wędrujące przez drogę, wiejskie festyny, plantację dyń, silosy rozmieszczone na mapie. Gdyby nie sekta, która je opanowała, miasteczko byłoby idealne dla turystów, tych zmęczonych miejskim życiem ludzi 😉 Gracze lubiący takie krajobrazy na pewno nie raz zatrzymają się na dłuższą chwilę, żeby je podziwiać.

far cry 5

Kolejna sprawa, to otwarty, bardzo duży świat. Niektórych nudzi schematyczność misji i bieganie po otwartym świecie. Ja z kolei bardzo lubię plądrować pobliskie okolice, odkrywać mapę, przy okazji wykonując drobne zadania, nawet te, które w jakimś stopniu są powtarzalne. Tutaj miałam dużo terenu do przetrząśnięcia, z czym niespecjalnie się spieszyłam. Były momenty, że wolałam sobie spacerować po lesie niż trzymać się ściśle określonej „to-do list”. Bywało też tak, że podczas wykonywania misji, napotykałam na swojej drodze znaleziska, ludzi którym trzeba było pomóc albo fajne miejsca do wędkowania, co odrywało mnie od głównych zdań. Na nudę nie mogłam narzekać.

Nie mogę pominąć tak ważnej kwestii jaką stanowią sojusznicy, których zdobywamy podczas naszej wędrówki. Co najważniejsze, nie tylko ludzi, ale i zwierzęta – psa, pumę i niedźwiedzia! To z nimi lubiłam najbardziej wyruszać w drogę, bo były szybkie, zwinne i… urocze! 🙂 Trochę przypomina mi to poprzednią odsłonę – Far Cry Primal, w której oswojone dzikie zwierzęta stawały się naszymi obrońcami i towarzyszami. Tutaj jest podobnie, z tą różnicą, że nie musimy już niczego ani nikogo oswajać. Biegając z Boomerem górę wzięła nostalgia i myślami powędrowałam do pierwszej części Fallouta, gdzie miałam za towarzysza Ochłapa – psa, którego za wszelką cenę chciałam chronić przed śmiercią. Ileż to razy ładowałam wcześniejsze savy, kiedy mój czworonożny przyjaciel ginął, bez niego to już nie było to samo 😉

far cry 5

Coś co sprawiało mi mnóstwo frajdy, to liczne pojazdy dostępne podczas rozgrywki.  W Far Cry 5 mamy możliwość skorzystania nie tylko ze zwykłego samochodu osobowego, ale również quada, czy ciężarówki. Dla fanów podniebnego latania dostępne są samoloty, a tych którzy lubią poruszać się po wodzie ucieszą super szybkie skutery wodne. Misje samolotowe były dla mnie najcięższe, nie do końca chyba opanowałam sterowanie i, chociaż w dalszej części gry szło mi już dużo lepiej niż na początku, dalej bluźniłam pod nosem, kiedy musiałam je wykonywać. Zdecydowanie najlepiej wspominam quady, motorówki i szybkie samochody osobowe, wybierane w zależności od terenu, w którym się w danym momencie znajdowałam.

No i jak wypada ten Far Cry 5?

Ta gra na pewno przypadnie do gustu ludziom, którzy lubią otwarte światy, mnogość (niezbyt górnolotnych) misji pobocznych, ładne widoki i ciekawą fabułę. Jeśli zaś do dłuższych gier, w których trzeba powtarzać podobne zadania i trochę się nabiegać lub najeździć podchodzicie jak pies do jeża, to raczej prędzej niż później Far Cry 5 Wam się znudzi.

Jeśli chcecie przejść dany tytuł, jak najszybciej żeby dopisać go do Listy Ukończonych gier 2018 roku i zacząć następny, to też nie powinniście narzekać. W końcu nie musicie robić zadań pobocznych, ani też rozkoszować się widokiem Hope. Możecie od razu polecieć z fabułą i skończyć grę w około 15 godzin.

Zakończenie z kolei pozostawiło spory niedosyt, właściwie takiego końca się nie spodziewałam. Moja głowa pisała mi zupełnie inne scenariusze, ale po tym, co zobaczyłam chyba mogę napisać, że czekam z niecierpliwością na kolejną część? 😉

Gra udostępniona dzięki uprzejmości Ubisoft.
Zdjęcia pochodzą z tej strony.