Inside – Hello darkness, my old friend…

Inside jest drugim tytułem wydanym przez studio Playdead, znane z niezależnej platformówki Limbo, która premierę miała w 2010 roku. Swój wkład miał tu Duński Uniwerystet Filmowy, który dofinansował produkcję.

20160706223740_1
Opowieść jest krótka – wcielamy się w chłopca, o którym tak na prawdę nie wiemy nic, ani o nim, ani też o jego historii. Kim jest? Skąd pochodzi? Czemu znalazł się w tym koszmarnym miejscu? Przed kim ucieka w popłochu? Na te pytania musimy odpowiedzieć sobie sami, gdyż gra nie wyjaśnia nam właściwie niczego.

Nasz bohater musi zmierzyć się z wieloma zagadkami logicznymi, a także zręcznościowymi. Nie przyjdzie mu to łatwo, gdyż będzie musiał wykazać się niezwykłą szybkością i zwinnością, w zależności od napotkanej przeszkody. Będzie przemierzał różne lokacje, takie jak strzeżony kompleks, mroczne fabryki czy mgliste bagna. Jedno jest pewne – im dalej zajdzie, tym bardziej tajemnicze i melancholijne staną się odwiedzane przez niego miejsca.

20160706224722_1
W grze wykorzystujemy jedynie klawisze ruchu – strzałki, oraz jeden akcji, służący do chwytania przedmiotów – CTRL. Pod tym względem akurat nic się nie zmieniło, bo i w Limbo mieliśmy styczność z taką samą kombinacją. Wszystko jest jednak bardzo dynamiczne, na planszy jest wiele elementów, które musimy popchnąć, nacisnąć czy też złapać. Chłopiec będzie biegał, pływał, skradał się, chowając przed światłem, a nawet uwaga… sterował umysłami innych ludzi. Elementy te sprawiają, iż nie odczuwa się nudy, mimo że z perspektywy drugiej osoby rozgrywka może wydawać się monotonna.

20160706224814_1

Na pierwszy rzut oka Inside jest bardzo podobne do swej poprzedniczki, aczkolwiek dzieli je kilka (mniej lub bardziej) istotnych kwestii. Po pierwsze gra nie jest już tylko i wyłącznie czarno biała. Dodano tu pewną paletę barw (bardzo charakterystyczny jest czerwony lub granatowy), jednakże świat w większości dalej mieni się odcieniami szarości. Dzięki temu tytuł ten ma swój charakterystyczny posępny klimat, a otaczający nas świat wydaje się jeszcze smutniejszy i bardziej bezbarwny. Częstym elementem towarzyszącym nam podczas rozgrywki jest potęgujące uczucie grozy, gdyż praktycznie cały czas gra trzyma nas w napięciu. Drugą kwestią jest fakt, iż mamy tu do czynienia z zupełnie innym silnikiem – Unity. Limbo oparte było na silniku autorskim. W przypadku Inside potrzeby były znacznie większe, więc i wybór padł na gotowca.

20160716005056_1
Podsumowanie:

Inside jest tytułem, który na pewno przypadnie do gustu fanom Limbo. Dlaczego? Bo w zasadzie mimo tych kilku różnic dalej chodzi o to samo. To wciąż niepokojąca, naszpikowana wieloma rebusami platformówka, przy której spędzicie kilka godzin swojego życia.
Zagadki są kapitalnie zaprojektowane i zróżnicowane – jedne są łatwe, od razu wiemy co robić, przy innych zaś musimy trochę pogłówkować. Opowieść poprzez liczne niedopowiedzenia bardzo mocno intryguje i motywuje nas do tego, aby dowiedzieć się co się wydarzyło i jaki jest finał tej historii.

Na pewno cudowne jest to, że bardzo szybko utożsamiłam się z bohaterem. Odczuwałam strach, kiedy ktoś do mnie strzelał, adrenalinę kiedy mnie goniono i zwątpienie przy zagadce, której nie wiedziałam jak rozwiązać. Przez skórę czułam wszechotaczającą mnie śmierć, co potrafiło stać się punktem zapalnym i zmusić mnie do ucieczki, nie oglądając się za siebie.
I choć grę uważam za udaną to gdzieś tam z tyłu głowy pozostaje myśl, że mimo iż Inside jest trochę inne, to nadal w zasadzie stare, dobre… Limbo.

Gra udostępniona dzięki uprzejmości PlayDead.